Światełka, choinka i prezenty przewiązane czerwoną wstążką. Niby ta sama krzątanina jak co roku w grudniu, a jednak jest jakoś inaczej, bo na wschodnią granicę ciągną transporty z kurtkami, ciepłym obuwiem, termosami i telefonami dla uchodźców. Jaka jest opowieść wigilijna w 2021 r.? Jak pogodzić radosny świąteczny rejwach w swoim domu z tym, co dzieje się na naszej granicy, gdzie w lasach umierają z zimna ludzie? Ludzie, którzy przyjechali do nas szukać lepszego życia, a dostają mróz i głód? Jak to się ma do legend o rzekomej polskiej gościnności i tradycji dodatkowego nakrycia dla niespodziewanego gościa na wigilijnym stole? Co mamy mówić naszym dzieciom, których świąteczna beztroska też została dziś zmącona? I wreszcie, jak walczyć z własną bezradnością i poczuciem winy, że oto siedzimy w ciepłych skarpetach przy choince, podczas gdy tak blisko inni walczą o życie. O tym wszystkim porozmawiamy z naszymi gościniami, które pomagają uchodźcom czekającym na próżno u naszych drzwi.
Zapraszamy na spotkanie z Marią Bożeną Ancipiuk - przewodniczącą rady miejskiej w Michałowie, Agnieszką Sadowską – fotoreporterką "Gazety Wyborczej" w Białymstoku, autorką zdjęć dzieci uchodźców, których publikacja ściągnęła na nią hejt ze strony TVP, Katarzyną Błażejewską-Stuhr - psychodietetyczką i dietetyczką kliniczną, która wraz z mężem czynnie pomaga uchodźcom, chociażby poprzez przyjęcie roli ich pełnomocników, Elżbietą Olszewską - przedsiębiorczynią, członkinią zarządu i dyrektorką programową fundacji ABCXXI – Cała Polska Czyta Dzieciom, zaangażowaną w niesienie pomocy uchodźcom na granicy polsko-białoruskiej. Laureatką Orderu Uśmiechu Marysią Złonkiewicz z inicjatywy Chlebem i Solą, działającą w Grupie Granica, oraz Pamelą Bożek - artystką i aktywistką na rzecz praw człowieka, feministką, wydawczynią i redaktorką „Wiza-Vis", współtworzonego przez uchodźczynie i uchodźców w Polsce, współtwórczynią nieformalnej grupy Bezgraniczna Pomoc, zajmującą się organizacją charytatywnych aukcji sztuki współczesnej wspierających osoby z doświadczeniem migranckim i uchodźczym w Polsce.
Agnieszka Sadowska, Katarzyna Blazejewska-Stuhr - nie wiadomo, o ktora z pan Panu chodzi. Zadna nie traktowala dzieci jak malpki. Tak traktowala je SG, ktora trzemala rodziny na ogrodzonym terenie przed straznica, w mzawce, nie dopuszczajac do nich ani aktywistow, ani prawnikow, ani dziennikarzy. Rowniez z jedzeniem. Rzucanie jedzenie ponad plotem, jezeli nie mozna sie przez plot przedostac, a ludzie sa glodni, to nie nowosc. Tylko do tej pory nie kojarzyla sie z demokratycznym niby panstwem.
Wszyscy Ci "aktywiści" to albo totalne głupole albo niezrównoważone panienki typu Wappa. To właśnie chyba ta Sadowska miała coś wspólnego z rzuciem cukierków dzieciom tak jak bananów małpkom w zoo. Jak są tacy "szlachetni" to niech np. jadą do Bejrutu i tam pomagają. Pomoc przy przedostaniu się nielegalnych imigrantów do Niemiec to po prostu udział w przemycie ludzi.
Bosze aż puchne z dumy jakie to miody bliźnim naszym zapewniamy! Tak, zdecydowanie powino się zabronić podania kubka herbaty w ciemnym lesie, człowiekowi w hipotermii bo się jeszcze rozzuchwali i może jak przeżyje to pewnie zechce cukru! I nie będzie na cukierki dla naszych polskich dzieci!
Dobrze powiedziane.
Warto dodać, że dziennie od Zarazy pada po koło 50x więcej Rodaków, niż zamroziło się tzw. uchodźców od samego początku, jak to tylko Baćka zaczął ich przysyłać. I jedni i drudzy w znacznej mierze wpakowali się w kłopoty (pod respirator lub na tereny mocno podmokłe a chłodne) na własne życzenie, z głupoty. Tyle, że naszych jest jakby więcej, ale Wyborcza, a osobliwie Najwyższe Obcasy jakoś nad nimi nie lamentują.
Są to zatem lamentacje wysoce selektywne.
Od lat wiadomo, jaka sytuacja jest w Syrii, Jemenie, czy na pograniczo iracko-tureckim. I co? Do wioch w Polsce to nie dociera. Nadal przecietny Polak uwaza, ze ludzie uciekaja stamtad, sprzedajac wszystko co maja, "po socjal". Oczywiscie Polacy, ktorzy ucieklali z Polski w czasie wojny, czy w czasie PRL to po socjal nie uciekali, tylko przed przesladowaniami. I serio - w internecie latwo znalezc zdjecia z Wloch, Grecji, czy nawet Wegier sprzed sierpnia 2015. Wtedy zreszta wiadomo bylo od lat, ze woja w Syrii jest i ludzie uciekaja. Ale jakos do wioch poza Grecja, czy Wlochami to nie docieralo, skoro bylo wielkie zaskoczenie, ze po trzech latach te kraje logistycznie nie wyrabiaja. I dopiero wtedy Niemcy (ale rowniez Szwecja, czy Holandia) solidarnie zgodzily sie na przyjecie uchodzcow, choc teoretycznie powinni sie oni byli o azyl ubiegac we Wloszech, czy Grecji. Niemcy wkroczyly w szczecie kryzysu, a nie go wywolala. Dziwne troche, ze uwaza Pan, ze Irakijczycy powinni wiedziec, jak wyglada sytuacja na granicy polsko-bialoruskiej, a Pan sam nie potrafi znalezc informacji o kryzysie przed zawieszeniem rezimu dublinskiego przez Niemcy. I Niemcy to jednak inna sytuacja - tam kraj nie odsylal ludzi do lasu, gdzie mogli umrzec (zreszta nie robia tego do dzis, choc przebywa tam 10 tys. osob, ktore dotarly do Niemiec przez Polske). Nasze wladze to robia.
Różnica zasadnicza polega na tym, że to nie my tam, ale oni się tutaj, do nas wybierają, więc w elementarnym odruchu instynktu samozachowawczego POWINNI się dowiedzieć, jaka jest sytuacja na granicy polsko/białoruskiej. Skoro są w stanie ogarnąć zakup biletu lotniczego i wizy, to podstawowe informacje też powinni umieć znaleźć. Ale oczywiście wobec nich nie wolno mieć żadnych oczekiwań, to są zawsze i wyłącznie ofiary, więc to my ponosimy całą odpowiedzialność za ich życie i dobrostan, oni - nigdy. To się nazywa racism of low expectations. Znany fenomen, ulegają mu wszyscy pomagacze i rzecznicy nieograniczonej migracji i otwartych granic. Oni są zawsze tylko godni litości i współczucia, nawet jak rzucają kamieniami, to "muszą", prawda?
A Niemcy są winni, bo są MAGNESEM ściągającym masy ludzi, którzy wcale nie mają powodów, żeby migrować, poza jednym: słyszeli, że w Niemczech jest lepiej, wszystko za darmo, mieszkanie, lekarz i pełna micha. I że przyjmują każdego.