VII 68
(równo miesiąc bez Ciebie)
Kochana!
Nasz wspólny znajomy p. Eustachy Pobóg-Tulczyński, jak się dowiedział o twojej chorobie, to strasznie się przejął i zmartwił. Mówił, że nabawiłaś się suchot przez niedojadanie, ślęczenie po nocach i przebywanie w zadymionych lokalach. Zaprosił, żebyś przyjechała do niego do Kurylówki. Powietrze, słońce, świeże jajka, masło, śmietana, kurczęta ? w miesiąc będziesz zdrowa. P.P. konsyliarze doradzają jednak leczenie sanatoryjne ? sam nie wiem już, co Ci radzić.
Wisławo Kochana, nie mogę zrozumieć, dlaczego tak usilnie namawiasz mnie na coś, czego ja ani nie chcę robić, ani nie potrzebuję? W tej chwili zagrożenie jest od Twojej raczej strony. Sanatorium jest co prawda więzieniem, ale jak sobie wyobrażam, także czarodziejską górą. Romanse w tym miejscu odciętym od reszty świata wydają się należeć do porządku życia. Wiemy o tym nie tylko z literatury...
Spotkała mnie jeszcze w dodatku dzisiaj przykrość: w pewnym towarzystwie obiło mi się o uszy, że J[an] Paweł pojechał. Dokąd? Jeśli odwiedzić Ciebie, to byłoby mi bardzo bardzo przykro, że jemu pierwszemu pozwoliłaś na to... I w ogóle, Wisławo, jest mi bardzo smutno. Przyzwyczaiłem się już do Twojej ?sprawdzalnej? obecności w moim życiu. Pisz więc dużo, a raczej często, żebym przynajmniej w ten papierowy sposób mógł wiedzieć o Twoim istnieniu.
Pisz, czego ci trzeba ? może książek? Czy masz tam warunki do robienia czegoś dla ?Ż[ycia] L[iterackiego]?? Dla siebie? (Do nierobienia niczego przeciwko mnie?...) U mnie w domu okropny bałagan. Na balkonie, w pracowni, w łazience porozkładane i porozwieszane rzeczy ? koce, garderoba, bielizna, namioty. Do dziś dnia jeszcze nie wyschły. Na biurku kupa korespondencji. A w głowie pustka. Zdrowie ? takie sobie. Wszystkie nerkowe itp. przypadłości ? ustąpiły bez śladu. Przybyło mi dużo sił.
A może, Kochana, Twój pobyt tam potrwa krócej, niż przypuszczasz? Dostaniesz trochę streptomycyny i na wrzesień wrócisz do Krakowa?
Całuję Cię bardzo mocno ? Kornel
P.S. Był tu przejazdem Artur S., dopytywał się o Ciebie, chciał się z Tobą zobaczyć i pogadać.
*** Jan Paweł to Gawlik, a Artur S. ? Artur Sandauer (1913?1989), literaturoznawca, krytyk, prozaik i tłumacz.
[1 lub 2 08 1968]
Po telefonie we środę
Kochany Kornelu! Tak wygląda mój pokój 119. Jedne drzwi prowadzą do łazienki, a drugie wprost na Krupówki. Kocham Cię, ale się tym nie przejmuj ani nie licz się z tym specjalnie. Najwyżej bierz to pod uwagę podczas spotkań z Katzówną. Tutaj przebywa bardzo dużo koleżanek Gieni, a nawet kilka jej sióstr bliźniaczek. W ich towarzystwie czuję się pozbawiona żywotności i sensu. Bo sens jest ich.
Napisz mi, co robisz, albo jeśli wolisz, pisz sucho i rzadko. I zdystansuj się ode mnie (czy to po polsku?).
Nie wiem, co się dzieje na świecie, ale podejrzewam, że źle?
Całuję cię z zachowaniem zasad higieny ? W.
11. 8. 68
Kornelu Kochany! Piszę do Ciebie, bo mi w ten sposób trochę lżej. Jeszcze wiele trudności muszę tu pokonać, żeby jakoś znieść tę kurację. To że nie płaczę już, to dopiero pierwszy etap. Cały czas mi się zdaje, że nie byłam dla Ciebie tak serdeczna jak powinna bym i jak chciałam. Dziś niedziela, do moich pań poprzyjeżdżała
rodzina, mam trochę spokoju i samotności, ale skupić się nie potrafię, bo tylko czekam, aż drzwi się otworzą i zacznie się paplanina.
Trochę czytam, trochę myślę i na tym koniec. Twoja różyczka wygląda jeszcze jak panienka. Wczoraj był na chwilę Pawełek pożegnać się, bo jedzie do Bułgarii. Wspominam o tym, bo 1) jest to
zupełnie niewinne 2) nie musi Basia Cię o tym informować 3) wynika z tego najoczywiściej, że to nie będzie ten, który tu w Zakopanem chce wynająć pokoik u jakiegoś starego bacy.
Mój bardzo drogi, napisz do mnie słówko o swoich sprawach.
Całuję ? W.
Wszystkie komentarze